udał się do ogrodu i przyniósł stamtąd kilogramowy odważnik.<br>- Była rura - wyjaśnił pan Muldgaard, demonstrując szczątki puszki po parówkach. - Ciężar uplasowany przed. Wybucha uplasowana za. Kwas... Kwas...<br>- Z ogórków? - spytała mimo woli Zosia.<br>- Nie. Kwas pi... pika...<br>- Pikle - podpowiedziała bez przekonania Alicja.<br>- Pikrynowy - podpowiedział Paweł.<br>- Pikrynowy - ucieszył się pan Muldgaard. - Kwas pikrynowy. Bardzo wielka moc, ona pcha ciężar, któren śmiga.<br>- Paweł, rozumiesz, co on mówi? - spytała nieco zdezorientowana Alicja. - Wiesz, co to było?<br>- No pewnie! Ten kwas był w pudełku, taką rurę sobie z tego zrobił, jakby lufę, wziął sprężynkę, pewnie od długopisu, i połączył to z drzwiczkami. Otworzyły się drzwiczki