Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
najprędzej znaleźć się na ulicy. Tu oboje z Anną odetchnęli świeżym, wiosennym powietrzem i zanurzyli się w tłum jak w ożywczy strumień. Życie było piękne i pachniało fiołkami.
Andrzej, stojąc w oknie, odprowadzał ich spojrzeniem. Ciążyła mu obecność przyjaciół, wobec których należało odgrywać jakąś nieokreśloną rolę człowieka znękanego, złamanego nieszczęściem. Łaknął samotności, aby w sposób nieprzymuszony uporządkować swoje uczucia i myśli. Po nie przespanych nocach, po straszliwym nerwowym napięciu odczuwał znużenie graniczące z otępieniem i obojętnością.
Taśma magnetofonowa przypomniała mu okrutne słowa, których mu Irena nie szczędziła przy lada sprzeczce i które układały się między nimi jak cień odlatującego ptaka.
Usiadł
najprędzej znaleźć się na ulicy. Tu oboje z Anną odetchnęli świeżym, wiosennym powietrzem i zanurzyli się w tłum jak w ożywczy strumień. Życie było piękne i pachniało fiołkami.<br>Andrzej, stojąc w oknie, odprowadzał ich spojrzeniem. Ciążyła mu obecność przyjaciół, wobec których należało odgrywać jakąś nieokreśloną rolę człowieka znękanego, złamanego nieszczęściem. Łaknął samotności, aby w sposób nieprzymuszony uporządkować swoje uczucia i myśli. Po nie przespanych nocach, po straszliwym nerwowym napięciu odczuwał znużenie graniczące z otępieniem i obojętnością.<br>Taśma magnetofonowa przypomniała mu okrutne słowa, których mu Irena nie szczędziła przy lada sprzeczce i które układały się między nimi jak cień odlatującego ptaka.<br>Usiadł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego