Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
dzień, to wy nie możecie? Co? Paniczyki! Cóż to, w domu u mamy jesteście czy na wojnie? Ja z wami jeszcze porozmawiam inaczej - tu bluznął stekiem niemieckich przekleństw, których nikt nie rozumiał, i począł się zabierać do odejścia zostawiając internowanych oszołomionych zdumieniem, a żołnierzy w skrajnym przygnębieniu, gdy nagle Olek Lampion podrapał się w głowę i wykrzyknął:
- Her Oberzahlmeister, tutaj jest jakieś wielkie nieporozumienie.
Oberzahlmeister zatrzymał się z godnością.
- Co takiego?
- My od początku, jak tu jesteśmy, nie widzieliśmy konserw rybnych nawet z daleka. Żołnierze ożywili się nagle i wyprostowali, a oberzahlmeister zesztywniał.
- Jak to? Co pan mówił? Nie rozumiem.
- Nie
dzień, to wy nie możecie? Co? Paniczyki! Cóż to, w domu u mamy jesteście czy na wojnie? Ja z wami jeszcze porozmawiam inaczej - tu bluznął stekiem niemieckich przekleństw, których nikt nie rozumiał, i począł się zabierać do odejścia zostawiając internowanych oszołomionych zdumieniem, a żołnierzy w skrajnym przygnębieniu, gdy nagle Olek Lampion podrapał się w głowę i wykrzyknął:<br>- Her Oberzahlmeister, tutaj jest jakieś wielkie nieporozumienie.<br>Oberzahlmeister zatrzymał się z godnością.<br>- Co takiego?<br>- My od początku, jak tu jesteśmy, nie widzieliśmy konserw rybnych nawet z daleka. Żołnierze ożywili się nagle i wyprostowali, a oberzahlmeister zesztywniał.<br>- Jak to? Co pan mówił? Nie rozumiem.<br>- Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego