Ewelina musiała im pomóc. Podeszła do Zuzi, objęła ją.<br>- Myślę, że powinnaś wrócić z ojcem - powiedziała łagodnie. - Tutaj byś się chyba źle czuła. Tam masz swój pokój, swoje książki, płyty... swojego psa... <br>- To czego wy ode mnie chcecie! - krzyknęła histerycznie dziewczynka. - Najpierw mi mówicie, że nie nazywam się Walczak, tylko Lechicka, że mój ojciec ma na imię Jan, a nie Stefan, a potem mi radzicie, żebym wróciła gdzieś, gdzie są moje książki, płyty i mój pies! A ja chcę wiedzieć, kim ja naprawdę jestem! Chcę to wreszcie wiedzieć!<br>Ewelinę przeraził ten wybuch Zuzi. To ona była winna, to ona pojawiła się