Na ulicach Błękitniewa.<br>Nawet wójt i wszyscy radami,<br>I zwierzchnicy, i podwładni,<br>Cała młodzież Błękitniewa<br>Z Panem Pruszem lekcje miewa,<br>Więc kto spotka pana Prusza,<br>Ten uchyla kapelusza.<br>Pan Wincenty Prusz miał syna,<br>I tu... bajka się zaczyna:<br><br>Ojciec nazwał syna Protem.<br>Matka zmarła wkrótce potem,<br>I pozostał Prot sierota,<br>Lecz pan Prusz tak dbał o Prota,<br>Że mu ojcem był i matką<br>I strofował chłopca rzadko.<br><br>Prot miał siedem lat mniej więcej,<br>Siedem lat i pięć miesięcy,<br>A już chodził po sprawunki,<br>Umiał pisać, znał rachunki,<br>Lecz zrządzeniem dziwnym losu,<br>Nie miał słuchu ani głosu,<br>I był jednym w Błękitniewie