a nade wszystko w słonecznej jarzącej światłości, co przez okna wysokie, ostrołuczne, z góry dogrzewała mocno.<br>Juści, przed samym ołtarzem ciżba zdawała się mniejsza. Miejsce tam było dla dworskich, przodek mających przed gromadą, dla służby i oficjalistów postrojonych odświętnie, dla ekonomów, karbowych i leśnych, dla strażników i wszelakiej czeladzi pańskiej. Luźniej się tam widziało i przestronniej, toż i ludzie byli okazalsi a roślejsi, a pewniejsi siebie; zwłaszcza tacy, co książki do modlenia trzymali w rękach.<br><page nr=134> A dopieroż w cieniu przytulnym i chłodnym, najbliżej ołtarzowych, kobiercem zasłanych stopni, pod ścianą, zasiadła w kolatorskich ławkach obywatelstwo: dziedzic miejscowy, pan Brzostowski z familią bardzo