Jana Kochanowskiego zmienia się w przeraźliwy wir, wsysający wszystko w ciemność grzechu i śmierci, a muzyka sfer przeistacza się w zgrzytliwą kakofonię:<br><gap><br>Śmierć biegnie, goni, popędzana i napędzana nieubłaganą machiną nieba. Człowiek ucieka przed ciemnością w ciemność. Życie staje się szalonym biegiem w nieznane, każde żeglowanie może być bowiem "bezportne".<br>Ludwik z Grenady, jeden z duchowych mistrzów Sępa, pisał:<br>który to moment, który to punkt czasu przechodzi, w którym byśmy się do śmierci nie spieszyli. Co rozumiesz, coć inszego biegi niebios, tylko obrót jeden albo koło, przez które wątek życia naszego z cewki się na kłąb wije [...]. Tym sposobem i żywot