ziemski jedną staje się Saharą...<br>Nie czas żałować świata, gdy wznowił się chaos,<br><br>Gdy dnia i godziny nikt nie wie,<br>Kiedy Bóg, kulą ziemską w pierś trafiony, padł<br>I powstał jak lew w swym gniewie! -<br>Gdy noc każda najgłębszą czerni się żałobą...<br><br>Jednak żałuję róży i płaczę nad sobą...</><br><br><div1><tit1>ŁUNY</><br><br>Łuny, rumieńce nieba! Widzę was z daleka...<br>Jesteście jak wypieki na twarzy człowieka.<br><br>Chrystus, w koronie z drutów kolczastych na czole,<br>Upada, ludzkie rany dzieląc i niedole...<br><br>Rumieni się zmieszane niebo - a tam, wyżej,<br>Gwiazdka trwożnej modlitwy świetlnym legła krzyżem...</><br><br><div1><tit1>WIECZORNA ROZMOWA</><br><br>Mówmy o cichym lesie, gdzie mgła srebrną <orig>webą</><br>Plącze