łysym knurem rozpoczęły się natychmiast po moim powrocie z Palmir. Do Bielan otrząsałam się jeszcze ze zgrozy i zdumienia, od Bielan zaś zaczęłam stopniowo wpadać w szał. Upór w utrudnianiu mi życia, nadmiar podstępów, łgarstw i oszustw doprowadził mnie do stanu, z którym chęć mordu wybiła się na pierwszy plan.<br>Łysy knur, dokładnie taki, jak go opisałam przez telefon, wyskoczył z samochodu, w którym czekał przed moim domem, i leciał za mną po schodach, natrętnie domagając się rozmowy. Jedyne dźwięki, jakie byłam zdolna z siebie wydawać, to zgrzyt zębów i wściekły bulgot. Za łysym knurem leciał jakiś facet i rzeczywiście złapał