mistrz przemawia do równych sobie, ale uczeń życia zdaje nauczoną niezdarnie lekcję przed gronem świetnych profesorów.<br>Cały ten wstęp wypowiedziałem niesłychanie gładko i ze swadą, jakbym całe życie nic innego nie robił, tylko wygłaszał prelekcje. Widzę, że wrażenie, jakie to wywołało, jest świetne. Słuchacze poruszają się z pełną zadowolenia swobodą, Mac nachyla się do Vilberta i coś mu szepce. Vilbert kiwa głową z uśmiechem, a pan Collin ustala się w uśmiechu aprobaty. Roullot przy drzwiach mruga do mnie porozumiewawczo.<br>Odejmuję ręce od stołu i udaję, że przypatruję się notatkom, zresztą to krótka tylko chwila, automatyczny <page nr=247> odruch rutynisty, który niezależnie od świetnych