Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
nieprzyjemności, na posterunku jest doniesienie.
- Pan Maciejko, niech pan ratuje. On głupi taki, zupełnie durny i ojca nie ma, i matki tak jakby nie miał.
- Co to ja chciałem powiedzieć? Jak jest doniesienie, to i będzie sprawa, że tak powiem.
- Proś, durny, pana, pocałuj w rękę - rzekła zrozpaczona Babka. - Pan Maciejko dużo może, on komendantem zostanie. Polek nie ruszył się z miejsca. Patrzył chmurnie w podłogę.
- Jestem człowiek państwowy. Każą, idę, nie każą, stoję. A taki rower kosztuje w sklepie sto pięćdziesiąt złotych.
- Ile? Sto pięćdziesiąt? Boże ty wszechmogący, toż to majątek! Jałówkę za te pieniądze można kupić! Pan Maciejko, niezadowolony
nieprzyjemności, na posterunku jest doniesienie.<br>- Pan Maciejko, niech pan ratuje. On głupi taki, zupełnie durny i ojca nie ma, i matki tak jakby nie miał.<br>- Co to ja chciałem powiedzieć? Jak jest doniesienie, to i będzie sprawa, że tak powiem.<br>- Proś, durny, pana, pocałuj w rękę - rzekła zrozpaczona Babka. - Pan Maciejko dużo może, on komendantem zostanie. Polek nie ruszył się z miejsca. Patrzył chmurnie w podłogę.<br>- Jestem człowiek państwowy. Każą, idę, nie każą, stoję. A taki rower kosztuje w sklepie sto pięćdziesiąt złotych.<br>- Ile? Sto pięćdziesiąt? Boże ty wszechmogący, toż to majątek! Jałówkę za te pieniądze można kupić! Pan Maciejko, niezadowolony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego