kazali Maćkowi pić absoluta i rozwiązać pewną zagadkę. Absoluta wypił, zagadki nie rozwiązaliśmy do tej pory. Za domkiem była imprezka, więc tam zeszliśmy, ale że nie piłam (na słowo "krupnik" żołądek staje mi do góry dnem), to wróciłam z Adamem do pokoju. Tam było miło, a jeszcze milej było, jak Maciek wrócił i wdepnął w sztućce leżące na ziemi (były "częścią" zagadki). O 4 nad ranem podobno wpadł Wojtas i chciał szlugi, ale nie wiem, bo nie pamiętam, żebym się obudziłam. <br>4 maja sprawiliśmy <orig>se</> prawdziwe śniadanie niedzielne, a potem wybraliśmy się na plażę. Adam się trochę porzucał po piasku, ja