Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
matką... W nocy dziś nie mogłem spać, wciąż o tym myślałem.
- Zrobię panu herbaty - rzekł pan Jankowiak. - Gorącej herbatki. Ma być mocna, czy słaba?
- Proszę? Mocna, oczywiście - odpowiedział machinalnie jego gość i zaczął postukiwać kostkami palców o blat biurka.
Woźny wydobył z biurka dwie szklanki, swoją i Klimasowej. Nasypał piórek Madrasu, zalał je wrzątkiem. Ustawił szklanki na spodeczkach i podał Jedwabińskiemu aluminiową łyżeczkę oraz cukier w słoiku.
- Powiem panu, że nie ma co się dręczyć - rzekł wreszcie, zastanawiając się, co jeszcze powiedzieć biednemu facetowi, który się najwyraźniej pogubił. Ale nic nie wymyślił. - Weź pan cukier - powiedział ostatecznie.
Siedział przed Jedwabińskim i
matką... W nocy dziś nie mogłem spać, wciąż o tym myślałem.<br>- Zrobię panu herbaty - rzekł pan Jankowiak. - Gorącej herbatki. Ma być mocna, czy słaba?<br>- Proszę? Mocna, oczywiście - odpowiedział machinalnie jego gość i zaczął postukiwać kostkami palców o blat biurka.<br>Woźny wydobył z biurka dwie szklanki, swoją i Klimasowej. Nasypał piórek Madrasu, zalał je wrzątkiem. Ustawił szklanki na spodeczkach i podał Jedwabińskiemu aluminiową łyżeczkę oraz cukier w słoiku.<br>- Powiem panu, że nie ma co się dręczyć - rzekł wreszcie, zastanawiając się, co jeszcze powiedzieć biednemu facetowi, który się najwyraźniej pogubił. Ale nic nie wymyślił. - Weź pan cukier - powiedział ostatecznie.<br>Siedział przed Jedwabińskim i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego