prosiła Margit. - Przypomnij sobie, jak było wtedy koło Kutub Minar... Mało nas wichura nie porwała.<br>W aucie stały mocne zapachy benzyny, nagrzanych plastyków i rozprażonego powietrza. Dopiero gdy nabrali szybkości, podmuch przynosił złudną ulgę.<br>Wysadził malarza na Connaught Place. Hindus od razu wtopił się w rozgadaną ciżbę krążącą pod arkadami. Majaczyły białe koszule, ciemne twarze owiane zapachem brylantyny. Młodzi, szczupli mężczyźni lgnęli do siebie z leniwą zmysłowością. Zdawało się, że całe miasto wykipiało na ulice, potok ludzki szumiał głosami, szeleścił jedwabiami kobiet. Tłum tarł się w mroku, parował ciepłem... W tych dźwiękach chrapliwych, chichotach, urywanych śpiewem czuło się napięcie oczekiwania i