jakby<br>obecny i nieobecny, wtem coś go tknęło, błogi uśmiech szczerego<br>zadowolenia rozjaśnił jego wycieńczone oblicze, uśmiech tych, którzy<br>szukali a znaleźli, i wyznał cichym głosem: - (tekstrosyjski) - mówił<br>uśmiechając się, wyliczając na palcach, które zginał jeden po drugim<br>- (tekstrosyjski).<br> <page nr=160><br> Po czym westchnął, zwinął się w kłębek i zamknął biedne oczy.<br> Markiz de Sade, który wszystkiemu spokojnie się przyglądał, wyciągnął do mnie <br>rękę, pomagając mi podnieść się z krawędzi<br>beznogiego łoża dla furiatów, i wziąwszy pod łokieć wyszedł ze mną na<br>korytarz.<br> Piotr z siwą głową został tam w swoim oszołomieniu, może drzemce, w której <br>jawa miesza się ze snem, przykryty białym