Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
przedpokoju, sięgnąłem po mój dekiel. Widocznie mój gość, wchodząc, nie zauważył go, bo teraz wykrzyknął, jakby nie wierzył własnym oczom:
- Wstąpiłeś do korporacji! Zacząłem się jakby trochę przed nim tłumaczyć, zachwalając szacowną Arkonię, ale to i tak nie miało znaczenia. Na ulicę wyszliśmy w milczeniu. Kiedy przechodziliśmy na drugą stronę Matejki, Alek powiedział:
- Ty, jak widzę, idziesz prosto, a ja tu muszę skręcić. Serwus. Znikł mi z oczu, oddalając się w stronę Alej. Nigdy już ani on nie zadzwonił do mnie, ani ja - do niego. Nawet wtedy, kiedy zacząłem się nosić z, niespełnionym zresztą, zamiarem wystąpienia z korporacji. Co prawda - nie
przedpokoju, sięgnąłem po mój dekiel. Widocznie mój gość, wchodząc, nie zauważył go, bo teraz wykrzyknął, jakby nie wierzył własnym oczom:<br>- Wstąpiłeś do korporacji! Zacząłem się jakby trochę przed nim tłumaczyć, zachwalając szacowną Arkonię, ale to i tak nie miało znaczenia. Na ulicę wyszliśmy w milczeniu. Kiedy przechodziliśmy na drugą stronę Matejki, Alek powiedział:<br>- Ty, jak widzę, idziesz prosto, a ja tu muszę skręcić. Serwus. Znikł mi z oczu, oddalając się w stronę Alej. Nigdy już ani on nie zadzwonił do mnie, ani ja - do niego. Nawet wtedy, kiedy zacząłem się nosić z, niespełnionym zresztą, zamiarem wystąpienia z korporacji. Co prawda - nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego