malował miesiącami, wracając do niej po roku, i jedno z płócien, które namalował, było arcydziełem tego przekazanego wzruszenia. Jakże daleko jesteśmy od metrowych ścian pokrywanych w parę minut przez <name type="person">Mathieu</>, od tarzania się z puszką płynnych farb po ziemi, od pysznej pogardy natury. Dlaczego efektowne elukubracje i sława na przykład <name type="person">Mathieu</> mają być wyrazem naszej epoki bardziej niż ciche słowa młodego malarza, zapisane podczas pracy, której jeszcze nikt nie zna? Czy naprawdę te sukcesy <foreign lang="fr">qui ont une allure de panique</>, o rytmie paniki, są takie ważne? Czy decydujące dzisiaj sfery marszandów i krytyków są światlejsze od pana Nieuwerkerke, ministra i wroga