nie trzeba by było ciąć - szepnęła Yennefer. - Ma szlif w rozetę, dokładnie taki, jakiego potrzebuję. Akuratne fasetki do defrakcji światła...<br>- To znaczy, że mamy szczęście.<br>- Wątpię. Za chwilę zjawią się kapłanki, a ja, jako bezbożnica, zostanę zelżona i wyrzucona stąd na zbity pysk.<br>- Przesadzasz?<br>- Ani trochę.<br>- Witam, jarlu, w świątyni Matki. Witam i ciebie, szanowna Yennefer z Vengerbergu.<br>Crach an Craite skłonił się.<br>- Bądź pozdrowiona, czcigodna matko Sigrdrifo.<br>Kapłanka była wysoka, prawie tak wysoka jak Crach - a to oznaczało, że Yennefer przewyższała o głowę. Miała jasne włosy i oczy, pociągłą, niezbyt ładną i niezbyt kobiecą twarz.<br>Gdzieś ją już widziałam, pomyślała Yennefer