Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
Lecz niespodzianie Matus wysunął się z gromady.
- My ta, wielmożny panie, sami prosili Kaźmirka...
żeby nam ono pisanie przysposobił... my sami chcieli!
Patrzył w oblicze komisarza prosto, uczciwie, jakby właśnie przysięgę składał uroczystą.
- Juści!... Prawda to jest!... My sami! - ozwały się głosy w gromadzie.
Pan Słotwiński grzmotnął pięścią w stół.
- Milczeć!... Milczeć, powtarzam! - i długo wodził po twarzach chłopskich ciężkim, jarzmiącym wzrokiem.
Pan Czartkowski przerzucił dłonie na poręcze fotela, i jął bębnić palcami głośno, niecierpliwie.
- Już się to w śledztwie okaże, co i jak! - mówił surowo komisarz. - Od jutra ono się zacznie... Będę was tu wzywał z osobna, każdego dnia po sześciu
Lecz niespodzianie Matus wysunął się z gromady.<br>- My ta, wielmożny panie, sami prosili Kaźmirka...<br>żeby nam ono pisanie przysposobił... my sami chcieli!<br>Patrzył w oblicze komisarza prosto, uczciwie, jakby właśnie przysięgę składał uroczystą.<br>- Juści!... Prawda to jest!... My sami! - ozwały się głosy w gromadzie.<br>Pan Słotwiński grzmotnął pięścią w stół.<br>- Milczeć!... Milczeć, powtarzam! - i długo wodził po twarzach chłopskich ciężkim, jarzmiącym wzrokiem.<br>Pan Czartkowski przerzucił dłonie na poręcze fotela, i jął bębnić palcami głośno, niecierpliwie.<br>- Już się to w śledztwie okaże, co i jak! - mówił surowo komisarz. - Od jutra ono się zacznie... Będę was tu wzywał z osobna, każdego dnia po sześciu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego