nie wzeszła żadna Tlantli, ale<br>na świecie się pojawił Carlos -<br>obiecujący wcale malec.<br>Ledwo się mu wyrżnęły ząbki,<br>zaczął przegryzać mamkom sutki.<br>Później ukręcać ptaszkom łebki<br>pasjami lubił szkrab malutki.<br>Kiedy ukończył zaś dwa latka,<br>trafiła mu się wielka gratka,<br>bowiem mu ojciec do zabawy<br>przywiózł z wyprawy głowę dziadka.<br><br>Mimo iż półkrwi Indianinem,<br>był Carlos Pedra godnym synem,<br>Carrambów ród zaś rósł w potęgę.<br>Wertując heraldyczną księgę<br>najstarszych rodów Paragwaju,<br>z łatwością można się przekonać,<br>iż był on chlubą swego kraju.<br>W rodzinie byli tej parowie,<br>książęta wielcy i biskupi,<br>bogactwa jednak ich utracił<br>Alonzo Szósty, zwany Głupim.<br>Od tego czasu