dowód: <br>Przychodzi gdzieś koło ósmej wieczorem tak zwana nocna pielęgniarka, która po rzetelnym sprawdzeniu kompletnej szczelności okien, pytając mnie, czy nie mam nic przeciwko zamknięciu łazienki na noc, nie czekając na odpowiedź, właśnie tę łazienkę zamyka. Bystrym okiem i szybkimi, wprawnymi ruchami przemyszkowała zawartość szafy i zastawionej różnymi drobiazgami toaletki. Mimochodem zajrzała pod poduszkę, pod stół i pod łóżko. Siedzę i obserwuję, ciągle spokojna, a jakże. Z tą łazienką to tak właściwie nie bardzo mi pasuje. Za groma nie mogę pokapować, po co zamykać na noc te drzwi, a poza tym nie zdążyłam się jeszcze nawet przed spaniem umyć. A ona