Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
wybujałego
ostu, co niczym śnieżna zawieja niósł się z wiatrem. Daleko za stodołą
czerniały w tym złotym morzu czarne wraki spalonych czołgów. Ich lufy
sterczały w pogodne niebo.
Stojąc za swoją stodołą w butach z cholewami, w kamizelce zrobionej z
kraciastego koca, Pawlak czuł się jak biblijny Mojżesz na brzegu Morza
Czerwonego: cofnąć się nie mógł, a jak tu ruszyć przed siebie i
postawić stopę na ziemi, w którą dotąd wsiąkał cudzy pot? Niby to
wszystko jego, a on tak się czuł, jak kiedy szedł o zmroku na jabłka do
sadu księdza Paralaty. Czy nie będzie musiał się kiedyś spowiadać, że
wybujałego<br>ostu, co niczym śnieżna zawieja niósł się z wiatrem. Daleko za stodołą<br>czerniały w tym złotym morzu czarne wraki spalonych czołgów. Ich lufy<br>sterczały w pogodne niebo.<br> Stojąc za swoją stodołą w butach z cholewami, w kamizelce zrobionej z<br>kraciastego koca, Pawlak czuł się jak biblijny Mojżesz na brzegu Morza<br>Czerwonego: cofnąć się nie mógł, a jak tu ruszyć przed siebie i<br>postawić stopę na ziemi, w którą dotąd wsiąkał cudzy pot? Niby to<br>wszystko jego, a on tak się czuł, jak kiedy szedł o zmroku na jabłka do<br>sadu księdza Paralaty. Czy nie będzie musiał się kiedyś spowiadać, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego