jedną i drugą nogę,<br><br>Kochanek na cię czeka za borem,<br>Kazał nam wrócić dziś przed wieczorem."<br><br>Chałupa chciwie skrzypnęła strzechą,<br>Do nóg podbiegła z wielką uciechą,<br><br>Stanęła na nich swem dnem kalekiem,<br>I chciała stać tak znów wiek za wiekiem,<br><br>Lecz nogi, trwając tuż pod podłogą,<br>Pobiegły dudniąc jarzystą drogą;<br><br>Most wyminęły i górę stromą,<br>Niosły chałupę w dal niewiadomą.<br><br>Zlękła się stara, jęknęła srodze:<br>"Nigdym nie biegła na kurzej nodze..."<br><br>A one niosły coraz to żwawiej,<br>Coraz to szybciej w nocnej zamgławi.<br><br>"Hej, wy, tam w dole, dokąd biegniecie?"<br>"To jeno szał twój świszcze po świecie..."<br><br>"Hej, wy, pode mną