Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
Oto ideał przeciętności.
Szedł pieszo do domu, zraniony tą nową zniewagą, zawiedziony, obolały, pełen bezgranicznego smutku. Nagle poczuł się stary, nikomu niepotrzebny. Izolda miała słuszność. Cała jego sztuka, styl gry, tragiczne role - wszystko to było zmurszałe, pokryte pleśnią. Życie poszło naprzód - bez niego. Pozostały wspomnienia i gorycz rozczarowań. Nędza wielkości.
Mżył drobny, jesienny deszcz. Gordon ciężkim krokiem przeciął plac, idąc w kierunku domu.
Pojedyncze latarnie świeciły tak słabo, że zaledwie dostrzegł niepozorną postać dziewczynki, która zbliżyła się do niego.
- Proszę pana, która godzina?
Spojrzał na zegarek.
- Za dziesięć jedenasta.
- Proszę pana! Niech pan mnie weźmie do siebie.
- Nie rozumiem! O co
Oto ideał przeciętności.<br>Szedł pieszo do domu, zraniony tą nową zniewagą, zawiedziony, obolały, pełen bezgranicznego smutku. Nagle poczuł się stary, nikomu niepotrzebny. Izolda miała słuszność. Cała jego sztuka, styl gry, tragiczne role - wszystko to było zmurszałe, pokryte pleśnią. Życie poszło naprzód - bez niego. Pozostały wspomnienia i gorycz rozczarowań. Nędza wielkości.<br>Mżył drobny, jesienny deszcz. Gordon ciężkim krokiem przeciął plac, idąc w kierunku domu.<br>Pojedyncze latarnie świeciły tak słabo, że zaledwie dostrzegł niepozorną postać dziewczynki, która zbliżyła się do niego.<br>- Proszę pana, która godzina?<br>Spojrzał na zegarek.<br>- Za dziesięć jedenasta.<br>- Proszę pana! Niech pan mnie weźmie do siebie.<br>- Nie rozumiem! O co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego