Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Jedno oko w ogóle nie chciało się rozkleić, drugie, suche jak pieprz, zdawało się wypełnione piaskiem.
- Proszę? - wymamrotał.
- Trzecia. - Kobieta postukała w przegub i dopiero to odblokowało jakąś zaklinowaną klapkę w mózgu Kiernackiego.
- O Jezu... To tylko zły sen. - Pod czaszką odskakiwały kolejne klapki, więc wbrew własnym słowom cofnął się. Na upartego mogłaby wejść. - Niech pani powie, że to zły sen.
- To zła jawa - uśmiechnęła się niewesoło. - Widzę, że nie jest pan gotowy. - Zerknęła wymownie pod nogi, na wycieraczkę, i powtórzyła starą kwestię: - Z panem to się umawiać...
Uśmiechnął się wbrew sobie.
- Tym razem też nie byliśmy umówieni - powiedział, walcząc z ziewaniem
Jedno oko w ogóle nie chciało się rozkleić, drugie, suche jak pieprz, zdawało się wypełnione piaskiem.<br>- Proszę? - wymamrotał.<br>- Trzecia. - Kobieta postukała w przegub i dopiero to odblokowało jakąś zaklinowaną klapkę w mózgu Kiernackiego.<br>- O Jezu... To tylko zły sen. - Pod czaszką odskakiwały kolejne klapki, więc wbrew własnym słowom cofnął się. Na upartego mogłaby wejść. - Niech pani powie, że to zły sen.<br>- To zła jawa - uśmiechnęła się niewesoło. - Widzę, że nie jest pan gotowy. - Zerknęła wymownie pod nogi, na wycieraczkę, i powtórzyła starą kwestię: - Z panem to się umawiać...<br>Uśmiechnął się wbrew sobie.<br>- Tym razem też nie byliśmy umówieni - powiedział, walcząc z ziewaniem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego