problem rzeczywiście wydawał się osiągać masę krytyczną: płonące dzielnice Los Angeles w niedawnych rozruchach rasowych, nieustanne niepokoje w innych miastach Stanów Zjednoczonych, a przede wszystkim niewesoły los tysięcy kobiet i dziewcząt, które w gangstarapowych tekstach były przedstawiane jako kandydatki do zbiorowego gwałtu i dziwki, czyli "przedmioty" do zaspokajania głodu seksualnego. Na żądania, żeby cenzurować słowa "gangsterów", szefowie wytwórni płytowych odpowiadali, że każda młoda generacja jest postrzegana przez starszych jako potencjalne zagrożenie i że nie ma się czym przejmować. <transl>Gangsta rap nie jest objawem przepaści pokoleniowej</> - odpierała Tucker. - <transl>To czysta postać przemocy</>. Jak pisał w 1996 roku publicysta gazety "Boston Globe", świat odmalowywany