łaskaw złożyć wizytę na ich górze?<br>Dziadek nie patrzył na Rzekę, a po prostu przed siebie, <br>i Dominika odetchnęła z radosną ulgą. Mogła <br>już się odzywać, a nawet śmiać. Warcek przyglądał <br>jej się z ukontentowaniem, szczerzył zęby, wtórując <br>radości Dominiki, młócił ogonem trawy i sypał <br>iskrami ze ślepiów i sierści.<br>- Naelektryzowany jak laseczka ebonitowa. - Dominika prowadziła <br>dłoń po psim grzbiecie, czując w palcach lekkie, łaskoczące <br>ukłucia.<br>Warcek uśmiechał się zadowolony, dziadek palił czwartego <br>bodaj papierosa, chmura dymu odstraszała komary. Ćmy kłębiły <br>się wokół lampy, cykały niezmordowanie a monotonnie <br>świerszcze i kumkały rozdzierająco żaby w błotnych <br>odnogach Strugi.<br>- Jest tak, że prawie