się to po wypiciu trzeciego kieliszka wina.<br>- Co ci jest, Luciu? <page nr=117><br>- Ach, bo przypomniało mi się, jakżeś to w zeszłym roku uciekł ode mnie do Poznania.<br>Bove zaczął mówić przytłumionym od wstydu głosem:<br>- Ależ, Luciu, co ci przyszło do głowy. Rok już upłynął, w towarzystwie, pana Krabczyńskiego prawie nie znasz. Napij się wina.<br>Lucia się wina napiła, ale mówiła dalej przez łzy:<br>- Bo to, proszę panów... uciekł ode mnie w biały dzień i trzy dni go nie było, a potem...<br>- Ech, dajcie spokój! - wykrzyknął Lucjan. - Nie ma sensu wysłuchiwać zeszłorocznych bredni. Co nas obchodzą wasze tajemnice? Posuń się, Dziadzia, będę leżał