Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
odwróciłem oczy.
Nagle ujrzałem w rogu ogrodu starą altanę z drzewa sczerniałego
od słot i zamieci.
Zdobna, lecz swojska, w całkiem niezłym guście.
Przedziwne, lecz było w niej coś sakralnego.
Wieńczył ją strzelisty dach, na którego szczycie czegoś mi
brakowało.
- Słuchaj, czy to nie była kaplica? - zwróciłem się do Heleny.
- Nareszcie się odezwałeś!

- Ale nie uważasz, że to kaplica?
Tam mógłby być ołtarz, popatrz.
- Nie wiem! - poruszyła się na ławce.
- Zrujnowana buda...
Tu jest kościół, chyba możesz tam pójść, jeśli cię to
interesuje...
A teraz wypij i zjedz, co przyniosłam.
Pochwaliłem kanapki, ciasto, jabłka, wszystko pochwaliłem.
Jadłem i chwaliłem.
Z prawdziwym
odwróciłem oczy.<br> Nagle ujrzałem w rogu ogrodu starą altanę z drzewa sczerniałego<br>od słot i zamieci.<br> Zdobna, lecz swojska, w całkiem niezłym guście.<br> Przedziwne, lecz było w niej coś sakralnego.<br> Wieńczył ją strzelisty dach, na którego szczycie czegoś mi<br>brakowało.<br> - Słuchaj, czy to nie była kaplica? - zwróciłem się do Heleny.<br> - Nareszcie się odezwałeś!<br> &lt;page nr=257&gt;<br> - Ale nie uważasz, że to kaplica?<br> Tam mógłby być ołtarz, popatrz.<br> - Nie wiem! - poruszyła się na ławce.<br> - Zrujnowana buda...<br> Tu jest kościół, chyba możesz tam pójść, jeśli cię to<br>interesuje...<br> A teraz wypij i zjedz, co przyniosłam.<br> Pochwaliłem kanapki, ciasto, jabłka, wszystko pochwaliłem.<br> Jadłem i chwaliłem.<br> Z prawdziwym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego