Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
za kelnerką, by czym prędzej zamówić dwa specjale. Ta, i owszem, siedziała za barem, drapiąc się w ucho. W końcu uniosła głowę, uśmiechnęła się i ruszyła w ich kierunku, poprawiając fartuszek na biodrach. Ale gdy oni, niczym dwaj spragnieni chmielowej strawy wędrowcy, wystawili szyje ku jej krągłościom, kelnerka przeszła obok. Natychmiast pobiegli wzrokiem za tyłkiem przypominającym tenisową piłkę.
- W czym mogłabym służyć? - zapytała z restauracyjnym akcentem.
Tenisowa piłka zmieniła się w przejrzałą gruszkę, gdy kelnerka nachyliła się nad elegancko, nieco zbyt elegancko ubranym facetem. W tym nachyleniu było tyle węchowej czujności, że nie umknął jej żaden niuans jego kosmetycznego zapachu.
- Rogulski
za kelnerką, by czym prędzej zamówić dwa specjale. Ta, i owszem, siedziała za barem, drapiąc się w ucho. W końcu uniosła głowę, uśmiechnęła się i ruszyła w ich kierunku, poprawiając fartuszek na biodrach. Ale gdy oni, niczym dwaj spragnieni chmielowej strawy wędrowcy, wystawili szyje ku jej krągłościom, kelnerka przeszła obok. Natychmiast pobiegli wzrokiem za tyłkiem przypominającym tenisową piłkę.<br>- W czym mogłabym służyć? - zapytała z restauracyjnym akcentem.<br>Tenisowa piłka zmieniła się w przejrzałą gruszkę, gdy kelnerka nachyliła się nad elegancko, nieco zbyt elegancko ubranym facetem. W tym nachyleniu było tyle węchowej czujności, że nie umknął jej żaden niuans jego kosmetycznego zapachu.<br>- Rogulski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego