Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
dokładnie już zbadano,
a Tumor osobiście rano
ruszył na objazd wrażej twierdzy,
szukając w niej najmniejszej szczerby.
Wreszcie wypatrzył przez lornetę
przez czas nadżartą już rozetę,
a pod nią jakby pęknięć seria -
Potrzebna jest mi artyleria!
Lecz odmówili głupcy z MON-u.
Zasiadł więc z miną obrażoną
w swym gabinecie. Nędzne karły
w tytana piętę znów się wżarły!

Nagle dowódca zwiadu wpada
i taki mu meldunek składa:
Nad ranem, gdy mgła gęsta była,
robili zwiad na wroga tyłach.
Wzdłuż Szczawki szli, przy samym płocie.
Wtem żołnierz się pośliznął w błocie
(a było tam cholernie ślisko!)
i zwalił się przez wielką dziurę
dokładnie już zbadano,<br>a Tumor osobiście rano<br>ruszył na objazd wrażej twierdzy,<br>szukając w niej najmniejszej szczerby.<br>Wreszcie wypatrzył przez lornetę<br>przez czas nadżartą już rozetę,<br>a pod nią jakby pęknięć seria -<br>Potrzebna jest mi artyleria!<br>Lecz odmówili głupcy z MON-u.<br>Zasiadł więc z miną obrażoną<br>w swym gabinecie. Nędzne karły<br>w tytana piętę znów się wżarły!<br><br>Nagle dowódca zwiadu wpada<br>i taki mu meldunek składa:<br>Nad ranem, gdy mgła gęsta była,<br>robili zwiad na wroga tyłach.<br>Wzdłuż Szczawki szli, przy samym płocie.<br>Wtem żołnierz się pośliznął w błocie<br>(a było tam cholernie ślisko!)<br>i zwalił się przez wielką dziurę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego