Shirley", "Callas", "Kobieta zawiedziona".<br>- "Kobieta zawiedziona": adaptacja książki Simone de Beauvoir, powieści u nas mało znanej i podobno nudnej. Trochę ryzykowałaś.<br>- Wyczułam, że to jest dobry temat na dziś. Nie kochana, porzucona kobieta zaczyna sobie uświadamiać, że musi istnieć osobno, jako niezależny człowiek. Aktualny problem, także w Polsce.<br>- Pachnie feminizmem...<br>- "Newsweek" i kilka pism francuskich napisało nawet w tym duchu artykuły o mnie i o tym spektaklu. Ale to przede wszystkim piękny i ważny temat. Mnie feminizm - taki prymitywny, powierzchowny - po prostu wkurza. W "Kobiecie zawiedzionej" spodobało mi się najbardziej, że ona nie oskarża mężczyzny, lecz szuka winy w sobie. Grany