Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
śniadanie, obiad i kolację, razem ze wszystkimi.
- Naprawdę?
- Naprawdę, ale tu na boku nic.
Nie tknę niczego.
- Tam nie dostanie pan jajecznicy.
- To i nie trzeba.
- Dlaczego tak? - spytała cierpliwie.
- Bo tak.
Będę jadł, ale pod warunkiem, że ze wszystkimi razem, w stołówce.
- Powtarzam, że jajecznicy pan tam nie dostanie.
Nic lepszego nie mamy.
A i tego nie możemy mieć dla wszystkich.
- Właśnie o to chodzi.
- Rozumiem! W takim razie ja też postawię warunek...
Te torby, które żona dźwiga z miasta, są wyłącznie dla pana.
Jeśli będzie pan nadal rozdawał wszystko, co żona przyniesie, powiem jej o
tym.
I chyba uradzimy wspólnie
śniadanie, obiad i kolację, razem ze wszystkimi.<br> - Naprawdę?<br> - Naprawdę, ale tu na boku nic.<br> Nie tknę niczego.<br> - Tam nie dostanie pan jajecznicy.<br> - To i nie trzeba.<br> - Dlaczego tak? - spytała cierpliwie.<br> - Bo tak.<br> Będę jadł, ale pod warunkiem, że ze wszystkimi razem, w stołówce.<br> - Powtarzam, że jajecznicy pan tam nie dostanie.<br> Nic lepszego nie mamy.<br> A i tego nie możemy mieć dla wszystkich.<br> - Właśnie o to chodzi.<br> - Rozumiem! W takim razie ja też postawię warunek...<br> Te torby, które żona dźwiga z miasta, są wyłącznie dla pana.<br> Jeśli będzie pan nadal rozdawał wszystko, co żona przyniesie, powiem jej o <br>tym.<br> I chyba uradzimy wspólnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego