Ballmina, kierownika planetologów, przekazać cały zebrany materiał do głównego laboratorium. O dziesiątej rano Rohan poczuł taki głód - nie jadł jeszcze śniadania - że zjechał na drugi poziom do małej mesy operatorów radaru i tu, gdy dopijał na stojąco kawę, dopadł go Erett.<br>- Co, macie ją!? - rzucił na widok podnieconej twarzy kartografa.<br>- Nie. Ale znaleźliśmy coś większego. Niech pan idzie zaraz, <orig>astrogator</> wzywa pana...<br>Rohanowi zdawało się, że oszklony cylinder dźwigu pełznie z niewiarygodną powolnością. W przyciemnionej kajucie panowała cisza, słychać było szmer elektrycznych przekaźników, a z podajnika aparatury wypływały coraz to nowe, lśniące wilgocią zdjęcia, ale nikt nie zwracał na nie uwagi. Dwaj