sprawa, którą pozwalam sobie przedłożyć najłaskawszej uwadze jego eminencji.<br>Po tej formułce pochyliłem nisko głowę. Kiedy ją podniosłem, ujrzałem, że kardynał porusza ustami. Poruszały mu się przez moment w ciszy. Wreszcie - głos, wysoki, czysty, dziecinny. I słowa. Zwrócone nie do mnie, ale do śniadego, kruczego księdza:<br>- On studiuje w Rzymie?<br>- Nie, eminencjo, przyjechał tylko w swojej sprawie. - Ale w Rzymie studiuje prawo kanoniczne.<br>- Jego ojciec studiował u nas. W "Apolinarym".<br>Stare brunatne oczy kardynała, o spojrzeniu zamglonym, skoncentrowały się na mojej osobie. Patrzał na mnie przez moment.<br>- Aha, przypominam sobie. Nawet podobny.<br>Potem znowu zwrócił się do księdza, którego wypytywał: - A ojciec