dwa tygodnie po pochówku). I tu czekała wszystkich niespodzianka. Dwa tygodnie przed swoją niespodziewaną, tragiczną śmiercią doktor T. zmienił testament. Notariusz, mecenas Franciszek P. nie znał przyczyn tej zmiany, gdyż nie śmiał o nią pytać. Stary testament, jako nieważny, został własnoręcznie przez pana Sławomira T. podarty i wyrzucony do kosza.<br>Nie sposób teraz ustalić, czy intencją doktora T. było wydziedziczenie Pawła Artura, skoro jednak w testamencie nie zostało to jasno sformułowane, trzeci syn miał w tej sytuacji prawo do tzw. zachowku, czyli połowy tego, co by dziedziczył ustawowo. Połowa jednej trzeciej dawała jedną szóstą, czyli około pół miliona złotych. To także niezła