Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 8
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
drodze wyłoniły się białe obłe kształty. Co to mogło być? Nieco dalej z przydrożnych krzaków sterczał dziwny przedmiot - może krótki pal, może sztacheta? W tym momencie zza chmur padła smuga księżycowego światła i - dosłownie zamarłyśmy z przerażenia. To była ludzka ręka, zamarznięta, wyciągająca ku nam sztywne palce. Wracać? Ale dokąd. Nie, to nie miało sensu. Biegłyśmy więc przerażone ku wymarzonym Konarom, mijając widoczne teraz dobrze martwe konie o wzdętych brzuchach i wyciągniętych ku niebu kopytach. Białe plamy okazały się być ludźmi odartymi z mundurów. Nie przypuszczałam, że mróz potrafi tak utrwalić gest rozpaczy i bólu i wyraz dzikiego strachu na twarzach.
Dopadłyśmy wreszcie
drodze wyłoniły się białe obłe kształty. Co to mogło być? Nieco dalej z przydrożnych krzaków sterczał dziwny przedmiot - może krótki pal, może sztacheta? W tym momencie zza chmur padła smuga księżycowego światła i - dosłownie zamarłyśmy z przerażenia. To była ludzka ręka, zamarznięta, wyciągająca ku nam sztywne palce. Wracać? Ale dokąd. Nie, to nie miało sensu. Biegłyśmy więc przerażone ku wymarzonym Konarom, mijając widoczne teraz dobrze martwe konie o wzdętych brzuchach i wyciągniętych ku niebu kopytach. Białe plamy okazały się być ludźmi odartymi z mundurów. Nie przypuszczałam, że mróz potrafi tak utrwalić gest rozpaczy i bólu i wyraz dzikiego strachu na twarzach.<br>Dopadłyśmy wreszcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego