to wszystko. <br>Tylko że to wszystko było dość obrazoburcze. Dziewica-Zosia wywołana płonącym wiankiem w scenie obrzędu ukazywała się ludowi na ołtarzu, śpiewając i płacząc. Na tle obrazu Bogarodzicy opowiadała o swych nie spełnionych namiętnościach. Przesuwając rękami po ciele od nóg do piersi mówiła: <q>- Nic mnie, nic mnie nie potrzeba! / Niechaj podbiegną młodzieńce,/ Niech mnie pochwycą za ręce, / Niechaj przyciągną do ziemi, / Niech poigram trochę z niemi. / Bo słuchajcie i zważcie u siebie, / Że według Bożego rozkazu: / Kto nie dotknął ziemi ni razu, / ten nigdy nie może być w niebie.</><br>Scena i drastyczna, i przejmująca, grana ostro, lecz nie wulgarnie, czysto