wydała mi się znajoma. Zwiodła mnie najpierw tropikalna sceneria fotografii, ale wątpliwości nie mogło być żadnych: spod palm, z posągiem Chrystusa na górze Corcovado w tle, uśmiechał się do mnie z Rio de Janeiro mój przyjaciel Jurek. Ten sam, którego wyjazd w 1968 roku z Polski uniemożliwił naszemu teatrowi wystawienie Niejakiego Piórko, a Krzyśkowi i mnie przysporzył wyrzutów sumienia. Magda dojrzała moje spojrzenie.<br>- Nie wiedziałeś, prawda? To z nim wyjechałam. A dokładniej - dojechałam do niego. Ale chodźmy jeść - kolacja gotowa.<br>Była już elegancko przebrana, z kuchni dolatywały kuszące zapachy, stół, za którym zasiedliśmy, wyglądał niezwykle malowniczo. Nalałem wina, wypiliśmy za starą