Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Ot, bieda. Zachodzę w głowę, co teraz zrobić?
Zbliżył się kolejarz i sprawdziwszy, że nie mają biletów na dalszą drogę, kazał im opuścić zatłoczoną poczekalnię. Dźwignęli swoje bambetle. W pobliżu dworca ujrzeli przez sztachety zaniedbany i zapuszczony park, w którym na trawnikach koczowali tacy jak oni, przyjezdni z najrozmaitszych stron. Niewiele myśląc weszli przez bramę i wyszukawszy skrawek wolnej przestrzeni rozłożyli się na zakurzonej trawie w cieniu drzew. Gdy przechodzili wzdłuż parady oberwańców po obu stronach ścieżki, ktoś mruknął za ich plecami: "Tajoj, ta znowuż kupa frajerek!" Okazało się, że uwili tu sobie gniazda prawie sami Polacy. Sąsiedzi zaciekawili się zaraz, skąd
Ot, bieda. Zachodzę w głowę, co teraz zrobić?<br>Zbliżył się kolejarz i sprawdziwszy, że nie mają biletów na dalszą drogę, kazał im opuścić zatłoczoną poczekalnię. Dźwignęli swoje bambetle. W pobliżu dworca ujrzeli przez sztachety zaniedbany i zapuszczony park, w którym na trawnikach koczowali tacy jak oni, przyjezdni z najrozmaitszych stron. Niewiele myśląc weszli przez bramę i wyszukawszy skrawek wolnej przestrzeni rozłożyli się na zakurzonej trawie w cieniu drzew. Gdy przechodzili wzdłuż parady oberwańców po obu stronach ścieżki, ktoś mruknął za ich plecami: "Tajoj, ta znowuż kupa frajerek!" Okazało się, że uwili tu sobie gniazda prawie sami Polacy. Sąsiedzi zaciekawili się zaraz, skąd
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego