Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
kłopotu. Wuj niepotrzebnie pana fatygował!
- Panie wielmożny, ja to dla pana dziedzica wszystko zrobię! - zachrypiał furman z wyłupiastym okiem.
- Jaki tam dziedzic z pana Florentego! - śmiała się pani Helenka. A potem, zwracając się do mnie i biorąc moją głowę w pulchne ręce, zaczęła mówić: - Proszę, proszę, jaki to kawaler dorosły! Nigdy w życiu nie poznałabym!
Pochyliła się, pocałowała mnie w czoło i przytuliła do wielkiego biustu. Przez chwilę miałem wrażenie, że wtuliłem głowę w poduszkę. Beret spadł na trawę - podniosłem, kiedy pani Helenka przestała mnie tulić.
- Mój Boże, jak latka lecą! - powtarzała.
Weszliśmy niskimi drzwiami, przestępując wysoki próg, do kuchni - i zaraz z
kłopotu. Wuj niepotrzebnie pana fatygował!<br>- Panie wielmożny, ja to dla pana dziedzica wszystko zrobię! - zachrypiał furman z wyłupiastym okiem.<br>- Jaki tam dziedzic z pana Florentego! - śmiała się pani Helenka. A potem, zwracając się do mnie i biorąc moją głowę w pulchne ręce, zaczęła mówić: - Proszę, proszę, jaki to kawaler dorosły! Nigdy w życiu nie poznałabym!<br>Pochyliła się, pocałowała mnie w czoło i przytuliła do wielkiego biustu. Przez chwilę miałem wrażenie, że wtuliłem głowę w poduszkę. Beret spadł na trawę - podniosłem, kiedy pani Helenka przestała mnie tulić.<br>- Mój Boże, jak latka lecą! - powtarzała.<br>Weszliśmy niskimi drzwiami, przestępując wysoki próg, do kuchni - i zaraz z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego