w oczy Jassmonta.<br>Jassmont przełknął ślinę. Te zimne, twarde, stalowoniebieskie oczy zaskoczyły go. Już na tym etapie! Nie liczył się, że solidna, męska fizyczność tego Niemca będzie tak przytłaczająca. Ale musiał to dostrzec, szczęśliwym trafem wyłącznie w myślach, iż spojrzenie Niemca, pomimo okrucieństwa, było w jakiś sposób piękne i niebezpieczne. Nordycki, zimny urok zła. Czy to odwieczny atawizm, pęd do samodestrukcji, jakiemu łatwo poddają się skomplikowane i wrażliwe jednostki? Coś powinien powiedzieć, zatem zapytał, starając się nadać słowom beznamiętny wyraz: - Jeśli można, co pan wydał?<br>Niemiec przechylił głowę na bok, prawie przyłożył ją do ramienia, chwilę zbierał myśli, chciał zrobić wrażenie