ich w pionowe kolumny. Nota bene gilzy były dość krótkotrwałą techniką, zniknęły podczas wojny. Wtedy sprzedawano w Warszawie tytoń domowy, dobrze spreparowany, na ulicach, zwykle rozkładając towar na chodniku. Osobno kupowało się bibułkę i w kręceniu sobie "bankrutki", jak na Litwie się ją nazywało, można było dojść do dużej wprawy. O ile sobie przypominam, papierosy, które robili na sprzedaż Krońscy, nie były z gilz dzielących się na papierowy ustnik i część do palenia.<br> Pedantyzm Wacy miał coś do czynienia z jego brakiem młodzieńczości. Kościsty blondyn, o ostrych rysach, poruszał się jakby uroczyście i systematycznie, przez co wyglądał od razu starzej. Miał jednak