Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 02.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
starych nie więcej niż kilkadziesiąt osób. Adam Terlecki - tak, ale jego dzieci już nie.

Marta, zielonooka blondynka, o której ormiańskim pochodzeniu nie wie nawet spora część znajomych, pamięta, że kiedy rachmistrz zapukał do jej drzwi, zadzwoniła do taty: - Chodź powiemy, że jesteśmy Ormianami, ale będzie super! Na co ojciec zawołał: - O rany! Za późno. Wczoraj u mnie byli. Powiedziałem: Polak.

- Dla mnie - mówi Marta - ormiańskie pochodzenie to w dużym stopniu abstrakcja. Dla moich dzieci - abstrakcja absolutna.

Ashot - inżynier, specjalista od automatyki przemysłowej, który w Polsce mieszka od 10 lat i utrzymuje rodzinę ze stoiska ze skórą na bazarku Pod Halą, podziwia starą
starych nie więcej niż kilkadziesiąt osób. Adam Terlecki - tak, ale jego dzieci już nie.<br><br>Marta, zielonooka blondynka, o której ormiańskim pochodzeniu nie wie nawet spora część znajomych, pamięta, że kiedy rachmistrz zapukał do jej drzwi, zadzwoniła do taty: - Chodź powiemy, że jesteśmy Ormianami, ale będzie super! Na co ojciec zawołał: - O rany! Za późno. Wczoraj u mnie byli. Powiedziałem: Polak.<br><br>- Dla mnie - mówi Marta - ormiańskie pochodzenie to w dużym stopniu abstrakcja. Dla moich dzieci - abstrakcja absolutna.<br><br>Ashot - inżynier, specjalista od automatyki przemysłowej, który w Polsce mieszka od 10 lat i utrzymuje rodzinę ze stoiska ze skórą na bazarku Pod Halą, podziwia starą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego