Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
się dowiedzą.
- Kiedy ruszamy? - spytał Magwer poważnie. Nagle uświadomił sobie, że Doron, tak swobodnie z nim rozmawiający, szykuje się na śmierć. Że kolec Czarnej Róży już dotyka piersi Liścia, już nakłuwa jego skórę. Magwer pojął też, że dane mu brać udział w rzeczy większej, niż to się z początku wydawało.
- O świcie.
*
- Idziemy! - Doron podciągnął worek. Owiniętą w skóry karoggę niósł na ramieniu. Magwer dźwigał drugi tobół, znacznie większy.
Nastał świt. Dzień, w którym miało spełnić się przeznaczenie.
Ziemia zdawała się miękko uginać pod stopami Liścia. Gałęzie drzew szumiały pieśń dla odchodzącego brata, ich zaśpiew dźwięczał w uszach obu mężczyzn. W głowie
się dowiedzą.<br>- Kiedy ruszamy? - spytał Magwer poważnie. Nagle uświadomił sobie, że Doron, tak swobodnie z nim rozmawiający, szykuje się na śmierć. Że kolec Czarnej Róży już dotyka piersi Liścia, już nakłuwa jego skórę. Magwer pojął też, że dane mu brać udział w rzeczy większej, niż to się z początku wydawało.<br>- O świcie.<br>*<br>- Idziemy! - Doron podciągnął worek. Owiniętą w skóry &lt;orig&gt;karoggę&lt;/&gt; niósł na ramieniu. Magwer dźwigał drugi tobół, znacznie większy.<br>Nastał świt. Dzień, w którym miało spełnić się przeznaczenie.<br>Ziemia zdawała się miękko uginać pod stopami Liścia. Gałęzie drzew szumiały pieśń dla odchodzącego brata, ich zaśpiew dźwięczał w uszach obu mężczyzn. W głowie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego