Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
po stoku wzgórza.
Z gęstej mgły dobiegły mnie okrzyki chłopców, pisk Kasi, wołanie doktora. Słyszałem naszczekiwania Sebastiana.
Przede mną na ziemi leżała otwarta puszka z pamiętnikiem Haubitza. "Zachowują się bardzo nieostrożnie - pomyślałem. - Z tej puszki nie wolno spuszczać oka".
Zamknąłem puszkę i znowu starannie okleiłem ją plastrem... Pierwsza wróciła Hilda.
- Och, Boże, pozostawiłam pamiętnik! - zawołała. Odetchnęła z ulgą, gdy wręczyłem jej zamkniętą puszkę. - A te dwa typy zniknęły nam w lesie. Jest taka mgła, że własnego nosa nie widać.
- Niech się pani z tą puszką nie rozstaje. Obawiam się, że czeka nas jeszcze wiele kłopotów - ostrzegłem Hildę.
Z nieudanej pogoni powróciła
po stoku wzgórza.<br>Z gęstej mgły dobiegły mnie okrzyki chłopców, pisk Kasi, wołanie doktora. Słyszałem naszczekiwania Sebastiana.<br>Przede mną na ziemi leżała otwarta puszka z pamiętnikiem Haubitza. "Zachowują się bardzo nieostrożnie - pomyślałem. - Z tej puszki nie wolno spuszczać oka".<br>Zamknąłem puszkę i znowu starannie okleiłem ją plastrem... Pierwsza wróciła Hilda.<br>- Och, Boże, pozostawiłam pamiętnik! - zawołała. Odetchnęła z ulgą, gdy wręczyłem jej zamkniętą puszkę. - A te dwa typy zniknęły nam w lesie. Jest taka mgła, że własnego nosa nie widać.<br>- Niech się pani z tą puszką nie rozstaje. Obawiam się, że czeka nas jeszcze wiele kłopotów - ostrzegłem Hildę.<br>Z nieudanej pogoni powróciła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego