z palcami skierowanymi w dół. Ujął ją niezgrabnie i zamarkował pocałunek. Essi, wciąż wytrzeszczając na niego swoje piękne oko, zarumieniła się.<br>- Geralt z Rivii - powiedziała. - W nie byle jakim towarzystwie obracasz się, Jaskier.<br>- Zaszczyt dla mnie - zamamrotał <orig>wiedźmin</> świadom, że dorównuje elokwencją Drouhardowi. - Pani...<br>- Do diabła - parsknął Jaskier. - Nie pesz Oczka tym jąkaniem i tytułowaniem. Ona ma na imię Essi, jemu na imię Geralt. Koniec prezentacji. Przejdźmy do rzeczy, Pacynko.<br>- Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Pacynką, dostaniesz w ucho. Co to za rzecz, do której mamy przejść?<br>- Trzeba ustalić, jak śpiewamy. Ja proponuję kolejno, po kilka ballad. Dla efektu. Oczywiście, każde