Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
więc to był mężczyzna. Oślizgłe, napęczniałe usta. Widzieli, że pierś spłaszczona, jak płachta, że ręce nienaturalnie poskręcane, broniły życia do końca. - To musi być Wiktor Lassota - poznała jakaś kobieta. Pod następnym prześcieradłem ciało skręcone w monstrualny kokon. Z poprzyczepianymi szmatami, pokrytymi krwią i błotem. - Widocznie dopadli w pościeli - szepnął Konstanty. Odór krwi i potu dławił, pomimo że stali pod otwartym niebem, brakowało powietrza. Niemiecki lekarz, w kitlu zarzuconym na mundur, chrząkał. Wreszcie bezczelnie, wyraźnie, dobrą, choć twardą polszczyzną powiedział do stojącego najbliżej oficera: - Jednak to bydło, sami się wcześniej czy później wymordują. - Tu zrobił pauzę. Rozejrzał się po zebranych, dłużej zatrzymał
więc to był mężczyzna. Oślizgłe, napęczniałe usta. Widzieli, że pierś spłaszczona, jak płachta, że ręce nienaturalnie poskręcane, broniły życia do końca. - To musi być Wiktor Lassota - poznała jakaś kobieta. Pod następnym prześcieradłem ciało skręcone w monstrualny kokon. Z poprzyczepianymi szmatami, pokrytymi krwią i błotem. - Widocznie dopadli w pościeli - szepnął Konstanty. Odór krwi i potu dławił, pomimo że stali pod otwartym niebem, brakowało powietrza. Niemiecki lekarz, w kitlu zarzuconym na mundur, chrząkał. Wreszcie bezczelnie, wyraźnie, dobrą, choć twardą polszczyzną powiedział do stojącego najbliżej oficera: - Jednak to bydło, sami się wcześniej czy później wymordują. - Tu zrobił pauzę. Rozejrzał się po zebranych, dłużej zatrzymał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego