Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Łukach jest już przygotowane na nasz przyjazd, że brat Tekli zginął na wojnie, że Jurczenko przysłał dla mnie konia na biegunach, a dla Krysi malutką maszynę do szycia i żeby matka kupiła w Warszawie coś ładnego dla Sierioży. Wreszcie na zakończenie ojciec zawiadamiał, że wyjedzie na nasze spotkanie do Rieżycy.

Odbyły się pożegnalne wędrówki do ciotek i wujów, znowu ze wstrętem wycierałem wilgatne ślady pocałunków i na pytania: "Czy kochasz ciocię?", odpowiadałem niezmiennie:

- Nie bardzo...

Odpowiedź taką uważałem za słuszną, ponieważ ojca kochałem bardzo, matkę po prostu kochałem, a wszystkich innych mogłem kochać już tylko nie bardzo. Ale matka nie uznała słuszności
Łukach jest już przygotowane na nasz przyjazd, że brat Tekli zginął na wojnie, że Jurczenko przysłał dla mnie konia na biegunach, a dla Krysi malutką maszynę do szycia i żeby matka kupiła w Warszawie coś ładnego dla Sierioży. Wreszcie na zakończenie ojciec zawiadamiał, że wyjedzie na nasze spotkanie do Rieżycy.<br><br>Odbyły się pożegnalne wędrówki do ciotek i wujów, znowu ze wstrętem wycierałem wilgatne ślady pocałunków i na pytania: "Czy kochasz ciocię?", odpowiadałem niezmiennie:<br><br>- Nie bardzo...<br><br>Odpowiedź taką uważałem za słuszną, ponieważ ojca kochałem bardzo, matkę po prostu kochałem, a wszystkich innych mogłem kochać już tylko nie bardzo. Ale matka nie uznała słuszności
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego