Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
półzaślepie, przynajmniej wideo, gałki oczne chodziły mu na boki w nieregularnych zrywach.
Chwilę siedzieli w milczeniu, zanim PEArowiec nie sprawdził aktywnych łączy wozu. Potem się przedstawił.
- Jason. Czego chciałby się pan dowiedzieć?
- Bronstein, Marvsky, Libezet and Delany. Aktualne namiary.
- Okay.
Wyślepił się na całego. Nicholas stukał palcami o obicie fotela. Odległe światła i cienie Kapitolu wywoływały przykre skojarzenia. Ból upokorzeń; te rany palą jak posypane solą, ilekroć sobie przypomni. Wystarczy przypływ głębszych asocjacji. Ale dobrze, niech tak będzie, niech palą - on wróci, teraz ma stosowną kartę, dzisiejsza noc przeważy. Bronstein. Grzyb. A Grudzień? Rozważał to, przesuwając koniuszkiem języka po podniebieniu. Grudzień
półzaślepie, przynajmniej wideo, gałki oczne chodziły mu na boki w nieregularnych zrywach. <br>Chwilę siedzieli w milczeniu, zanim PEArowiec nie sprawdził aktywnych łączy wozu. Potem się przedstawił. <br>- Jason. Czego chciałby się pan dowiedzieć?<br>- Bronstein, Marvsky, Libezet and Delany. Aktualne namiary. <br>- Okay. <br>Wyślepił się na całego. Nicholas stukał palcami o obicie fotela. Odległe światła i cienie Kapitolu wywoływały przykre skojarzenia. Ból upokorzeń; te rany palą jak posypane solą, ilekroć sobie przypomni. Wystarczy przypływ głębszych asocjacji. Ale dobrze, niech tak będzie, niech palą - on wróci, teraz ma stosowną kartę, dzisiejsza noc przeważy. Bronstein. Grzyb. A Grudzień? Rozważał to, przesuwając koniuszkiem języka po podniebieniu. Grudzień
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego